piątek, 2 stycznia 2009

NIEKONSERWATYWNA!!!
(SŁÓW KILKA O RADYKALNEJ PRAWICY)

Nad jakimkolwiek zagadnieniem pochyli się człowiek, poszukawszy dobrze w literaturze przedmiotu, szybko się przekona, że jest to zagadnienie już opracowane przez historyków, politologów, moralistów, a nie raz i przez pisarzy lub dramaturgów. Nie zawsze jednak po przeczytaniu całych tomów mądrych książek człowiek czuje się usatysfakcjonowany uzyskaną odpowiedzią. Tak jest właśnie w moim przypadku. A chodzi o zjawisko prawicowego radykalizmu, o którym dość obszernie mówiło się w mediach w związku z działalnością na scenie politycznej Ligi Polskich Rodzin z Romanem Giertychem na czele.
Moje obawy budzi bezrefleksyjne stawianie znaku równości pomiędzy prawicowym radykalizm a konserwatyzmem. Nie da się wprawdzie zaprzeczyć związkom pomiędzy prawicowym radykalizmem a radykalnym konserwatyzmem, będącym jednym z wielu nurtów szerokiego spektrum konserwatywnej filozofii politycznej. Jednak zasadniczą różnicą, która rzuca się na samym wstępie studiowania obu koncepcji, niezależnie z jaką odmianą konserwatyzmu mamy doczynienia, jest podejście do wartości, które mają dla konserwatysty najwyższe znaczenie. Dla prawicowego radykała, wartości są tylko środkiem do osiągnięcia celu. Traktowane instrumentalnie mają doprowadzić do zmiany istniejących zależności i jego samego do władzy. Dlatego też reprezentant prawicowego radykalizmu nie ma oporów przed czerpaniem z różnych, niejednokrotnie sprzecznych ze sobą idei uniwersalnych.
Odnoszę wrażenie, że prezentowany współcześnie radykalizm prawicowy przestaje być rodzajem filozofii politycznej a staje się po prostu polityką. Być może wynika to z tego, że o ile konserwatyzm jest ideologią w klasycznym tego słowa znaczeniu, o tyle moim zdaniem, nie da się w tych kategoriach ująć prawicowego radykalizmu Widać to w jego skłonności do działania, które urasta wręcz do wartości samej w sobie. Inspirują go konkretne sytuacje. Chce on zmieniać zastany świat za wszelką cenę, choć często nie jest do tego przygotowany.
Prawicowy radykalizm jawi się jako pewna strategia postępowania wobec społeczeństwa i jako taka służy do realizacji różnych, konkretnych interesów. Koncentrując się na teraźniejszości i przyszłości, prawicowy radykalizm podkreśla znaczenie takich kategorii jak Bóg, tradycja, naród, które poruszają wyobraźnię mas, wykorzystując tym samym uznane symbole do własnych politycznych celów. Dodatkowo nie cofa się przed przemocą w polityce, widząc w niej nie tylko skuteczny środek działania, lecz wręcz coś naturalnego.
W tym miejscu wydaje się celowe odejście od ideologicznego postrzegania radykalnej prawicy, skoro nie jest ona ideologią w tym sensie co konserwatyzm czy liberalizm. Brak stałego, określonego punktu widzenia na rzeczywistość, prawicowy radykalizm rekompensuje sobie tworząc własną alternatywną wizję rzeczywistości będącą odpowiedzią na gwałtowne i nieoczekiwane zmiany społeczne. Stąd przy badaniu tego nurtu pojawia się konieczność każdorazowego odnoszenia głoszonych przezeń wartości do konkretnych warunków społeczno - politycznych.
Niemniej powszechne przekonanie, zwłaszcza współcześnie, o związkach pomiędzy prawicowym radykalizmem a konserwatyzmem nie jest pozbawione podstaw. Takim punktem stycznym jest populizm rozumiany jako pewna taktyka postępowania partii wobec społeczeństwa.
Nie trudnej dostrzec populistyczne elementy w programach europejskich konserwatywnych partii politycznych, choć nie występują one na tak skalę, jak to ma miejsce u prawicowych radykałów.
W przypadku Polski, mimo już kilkunastu lat przemian, podstawową osią podziału partii politycznych jest stosunek do przeszłości. Powoduje to, że partie są klasyfikowane nie jako konserwatywne czy liberalne, ale jako prawicowe lub lewicowe. A co już zamazuje obraz dla przeciętnego obywatela. W Polsce ugrupowania odwołujące się do myśli konserwatywnej jak dotąd nie stworzyły spójnego i wyrazistego organizacyjnie stronnictwa. Występują więc partie, które w dość spolaryzowanym polskim systemie partyjnym uznawane są za konserwatywne, choć ich pozytywny stosunek do katalogu wartości konserwatywnych wydaje się wątpliwy. W tym przypadku rozstrzyga kryterium samooceny, a także oceny formułowane przez inne osoby i ugrupowania. Opinie te wymagają weryfikacji, bywają bowiem bardzo subiektywne, a zarazem rozbieżne.
Kończąc. W przypadku Polski relacje między konserwatyzmem a radykalną prawicą wydają się bardzo zawiłe. Na przykładzie współczesnych partii konserwatywnych działających w Europie Zachodniej widoczne jest połączenie elementów konserwatyzmu z populizmem chociażby przez odwoływanie się do retoryki narodowej. W przypadku Polski te relacje komplikuje dodatkowo słabość partii konserwatywnych, z drugiej zaś nadużywanie retoryki konserwatywnej w populistycznych zabiegach przez partie prawicowego radykalizmu.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Może zjawisko, które opisał pan doktor jest w pewien sposób przypisane do polskiego życia politycznego oraz postrzegania polityki przez przeciętnego obywatela. Myśl konserwatywna w Polsce nie miała ostatnio swojego czasu i okoliczności, żeby rozwinąć skrzydła i znaleźć sobie dogodnego miejsca na scenie politycznej. To samo zjawisko występowało w okresie II RP, kiedy prawica składała się z rozmaitych ugrupowań chadeckich oraz bardzo silnej endecji, która swoją popularność wywalczyła jeszcze za czasów rozbiorów oraz dzięki autorytetowi Romana Dmowskiego, który dużo zdziałał na konferencji paryskiej. Ówczesna prawica natomiast nadal jest definiowana na podstawie swojego podejścia do PRL-u, nadal uwikłana jest w spory historyczne oraz bagaż przeszłości. Być może na tym polu dojdzie do zmian, gdy do głosu dojdzie nowe pokolenie, które wychowało się już w wolnej Polsce i nie dźwiga na swych barkach dużego ciężaru zaszłych sporów postsolidarnościowych? Trzeba mieć taką nadzieję.

Wojciech

PS Pamiętam reakcję mojego kolegi, gdy przyznałem się do prawicowych poglądów. Zapytał wtedy mnie, czy popieram LPR. Musiałem mu jednak cierpliwie wytłumaczyć, że dla mnie prawicowość oznacza konserwatyzm bez ślepego zapatrzenia w ideologię, stawiający na wartości o raz sposób nierewolucyjnego działania. Ten przykład pokazuje, jak bardzo "zaczarowane" i jednoznaczne jest pojęcie konserwatyzmu dla zwykłego zjadacza chleba.

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

"Ówczesna prawica natomiast nadal jest definiowana na podstawie swojego podejścia do PRL-u, nadal uwikłana jest w spory historyczne oraz bagaż przeszłości"

[poprzedni komentarz usunąłem ponieważ nie znalazłem opcji edycji, a zacytowałem nie ten kawałek który chciałem]

Spory historyczne - jak rozumiem, tutaj chodzi o to że w pewnym momencie ruch solidarnościowy podzielił się na dwa nurty: ugodowców oraz tych którzy z komunistami nie chcieli kompromisu, ponieważ uważali że nie można w taki sposób zbudować prawdziwego systemu demokratycznego (z perspektywy czasu - chyba coś w tym jest?). Jeżeli założymy, że trzeba dać tym sporom spokój, to w zasadzie tak jakbyśmy przyznali ugodowcom rację - kiedy się jednak dobrze przyjrzeć, to wyjdzie na to, że większość problemów naszego demokratycznego ustroju wynika z ich ugodowego podejścia (przykłady: "prywatyzacja" w wykonaniu postkomunistów, upadek rządu Olszewskiego, rządy SLD i afery korupcyjne). Jak dla mnie puszczenie tego w niepamięć byłoby po prostu nieuczciwe.
Bagaż przeszłości - czyli z jednej strony problem byłych SBków, z drugiej strony Tajni Współpracownicy. Ci ludzie, którzy w PRL niszczyli i uprzykrzali innym życie czerpiąc z tego korzyści materialne. Postulat "sprawiedliwości" chyba nie jest czymś niezwykłym u konserwatystów, a odpuszczenie takich spraw jak emerytury SBków (wypłacane z pieniędzy ludzi, którzy byli ich ofiarami a jeszcze pracują) byłoby chyba zaprzeczeniem ideologii? W przypadku lustracji - podobna sprawa, dlaczego ludzie którzy donosząc dorobili się ważnych stanowisk i pieniędzy nie mają zostać pociągnięci do odpowiedzialności za swoje czyny?
W skrócie: jeśli z ideologii konserwatystów uda się usunąć postulat sprawiedliwości, to uda się zapomnieć o tych sprawach. Ale raczej w to wątpię.

Voodoo_child pisze...

Cóż, jak napisałem, nadal jest uwikłana, a przecież miała dużo czasu, by te spory raz na zawsze rozwiązać i usunąć z debaty publicznej. Wniosek z tego jest taki, iż hasła rozliczenia z przeszłością były tylko chwytliwymi hasłami wyborczymi, natomiast działanie zostawiono gdzieś na boku. Patrząc na to wszystko stwierdzam, że problem ten nie zostanie nigdy przez partie prawicowe rozwiązany, po prostu zniknie, gdy odejdzie pewne pokolenie. Po dwudziestu latach hasła te zaczynają brzmieć jak odgrzewanie starego kotleta, a nie chęć zajęcia się realnym problemem (zgadzam się, jest to realny problem).

Unknown pisze...

Miała dużo czasu? To znaczy kiedy? Z tego co wiem, to poseł UPR (partia konserwatywna) przedstawił projekt ustawy lustracyjnej (po czym upadł rząd...) prawie 20 lat temu! I potem sprawa ucichła. Mieli "dużo czasu" - kto i kiedy? PiS wrócił do sprawy po kilkunastu latach, ale zrobiono bardzo wiele, aby z TW zrobić ofiary a z lustratorów wrednych ludzi próbujących niszczyć innym kariery. Sąd Najwyższy też się nie popisał (sprawa Jurczyka). Hasło rozliczenia z przeszłością chwyciło tylko raz - w 2005 roku, i trudno powiedzieć żeby PiS pozostał tutaj tylko przy hasłach wyborczych. Partie prawicowe rozwiążą ten problem, jeśli dojdą do władzy - a przynajmniej będą próbowały. Ludzie dla których jest to "odgrzewanie starego kotleta" moim zdaniem mają za mało szacunku dla pokolenia, które brało udział w obaleniu PRL i zmianie - jakby nie było - ku lepszemu. Ale to czy komuś się należy szacunek, czy nie - to już kwestia indywidualnego systemu wartości.

Voodoo_child pisze...

Teoretycznie prawica jak do tej pory rządziła w Polsce ponad 7 lat (pół roku rząd Olszewskiego, 4 lata AWS, 2 lata PiS i rok PO), więc proszę nie mówić, że nie miała za dużo czasu i że prawica musi dojść do władzy. Zwłaszcza na tle dzisiejszego układu sił postulat ten brzmi śmiesznie, ponieważ dwie największe partie opowiadają się za lustracją i dekomunizacją (z resztą w poprzednim Sejmie było podobnie) i mają za sobą prezydenta, który jest zwolennikiem wyżej wymienionych rozwiązań. Czyż to nie wymarzona okazja, żeby wreszcie raz na zawsze sprawę lustracji zakończyć przez otwarcie archiwów IPN? Rząd PO poprzestaje jednak na hasłach. Poprzedni rząd (wraz z popierającą go w tej sprawie PO) z kolei paradoksalnie najbardziej przyczynił się do ukręcenia łba reformie. Miał do tego najlepsze warunki polityczne, jednak stworzył niekonstytucyjną ustawę, zamiast po prostu raz na zawsze otworzyć archiwa i zaprzestać przez to grę teczkami. Jednak dzięki temu jak na dłoni widać, że władzy (obojętnie czy jest to PiS czy PO) zależy na grze teczkami i władaniu zasobami archiwów IPN i nikt nie ma odwagi, by wreszcie lustrację dokończyć. Wcześniejsze rządy dokładały tylko cegiełki i stosowały rozwiązania niepełne, przez to nadal lustracja nie może zostać zakończona. Co do rządu Olszewskiego, to ten przez okres swego urzędowania nie przedstawił projektu lustracji, zrobił to dopiero Janusz Korwin-Mikke, gdy dni rządu były już policzone (prezydent wcześniej wycofał poparcie dla gabinetu, poza tym nie miał on większości w Sejmie). Jednak przy całym moim szacunku dla posła UPR-u, uchwała ta była pisana na kolanie, zakładała rozwiązania bardzo ograniczone oraz niesprawiedliwe (lista "agentów" to jedna z najgorszych rzeczy związanych z lustracją). Powtórzę raz jeszcze - nikt nie miał odwagi na pełne opublikowanie teczek, dlatego hasła te brzmią dzisiaj już trochę nieprzekonywająco. Co do szacunku, to ja bardzo szanuje tamto pokolenie i ogromny wysiłek włożony w walkę o wolną Polskę, ale nic nie poradzę, że ono samo nie ma dla siebie szacunku.

PS Dyskusja zeszła na boczne tory, a zapewne nie leżało w intencji pana doktora, by dyskutowano tutaj o lustracji.

Unknown pisze...

Słusznie, temat jest co prawda ważny ale poboczny, sprowadza się do kwestii w stylu czy AWS-UW to naprawdę prawicowe rządy, i czy kolejnym rządom zależało na tej lustracji kiedykolwiek. Brak zaangażowania lub niewielkie zaangażowanie sugeruje brak zainteresowania... co też daje do myślenia.